piątek, 6 września 2019

Sutasz od kulis, czyli czym tak naprawdę się zajmuję.

Sutasz od kulis, czyli czym tak naprawdę się zajmuję.

Dzień Dobry Wszystkim :)

Kochani w dzisiejszym poście chciałabym wam trochę bardziej przybliżyć sztukę wykonywania biżuterii sutaszowej.
Sztukę w której trzeba mieć niezliczone pokłady cierpliwości, sumienności i precyzyjności, a przede wszystkim ogrom czasu który możemy poświęcić na szkolenie swoich umiejętności.

Wykonanie jednego wyrobu to wiele godzin pracy w niezbyt wygodnej pozycji, często przy sztucznym świetle…
To wiele połamanych igieł i pokłutych palców…
Ale też wiele radości i dumy, że nam się udało.
Trzeba wielu godzin ćwiczeń aby poczuć się w tym swobodnie, odnaleźć swój styl i być przede wszystkim twórcą.
W końcu przychodzi ten czas kiedy ktoś nas docenia, chwali i chce nosić nasze wyroby.

Dochodzenie do takiego etapu zajęło mi wiele miesięcy, niestety nie brałam udziału w żadnych warsztatach co bardzo polecam na samym początku przygody z haftem sutaszowym, nie jestem też po żadnej szkole artystycznej.

Do wszystkiego dochodziłam sama metodą prób i błędów a moje pierwsze prace nie były najlepsze. Mój warsztat pracy rozrastał się w oczach. Z małego rozkładanego stoliczka w samym rogu pokoju zamienił się w pracownie pełną półek koralików, kamieni i sznurków.
Dziś mogę powiedzieć, ze w jednej dziedzinie artystycznie jestem spełniona, ale… Rękodzieło jest jak narkotyk, wciąga i uzależnia, bardzo szybko chce się coraz więcej. Dlatego też staram się odkrywać inne techniki tworzenia biżuterii, łączyć je ze sobą, wymyślać coś nowego.
Zdarzało się też, że moje prace znajdowałam w popularnych magazynach tj. Harper bazar wtedy to ogarniało mnie niesamowite uczucie radości i samorealizacji.
Dziś chce przedstawić wam kolejne etapy powstawania naszyjnika „Królowa wrzosu”.


Nazwa wzięła się od głównej kolorystyki naszyjnika. Fioletowych sznurków.

Są to sznurki, które były wtedy na rynku od niedawna i dostałam je do przetestowania. Są inne niż te, które używam na co dzień. Sznurki przecudnej urody, już od pierwszego wejrzenia można się zakochać. Pięknie się mienią, mają ciekawą strukturę oraz barwę. Dodatkowy efekt daje jodełka w dwóch kolorach, dosyć mięsiste, szerokie i sztywne. Bardzo fajnie się je trzyma w dłoni, łatwo się je prowadzi. Ich wadą niestety jest to, że nie nadają się do małych, drobnych i skomplikowanych zawijasków, co oczywiście nie jest niemożliwe. Sznurki mają dość dużą szerokość, więc w połączeniu z innymi o podstawowej szerokości są ciężkie do ujarzmienia. Świetnie pracowało mi się z fioletowy metaliczny sznurkiem, którym jest wprost zauroczona, nie rozwarstwia się przy drobnych zawijaskach, równiutko się układa, idealny do połączeń z innymi rodzajami sznurków.

Końcówki zabezpieczam przez przypalenie zapalniczką aby się nie rozwarstwiały. Pomaga to w realizacji takiej biżuterii.
Sama biżuteria powstaje po przez zszywanie igłą z żyłką pojedynczych sznurków prowadząc je w odpowiedni sposób tak aby tworzyły zwarta i sztywna formę. Igłę prowadzimy przez sam środek sznurków dosyć gęstym ściegiem.

Cały proces realizacji rozpoczynam od rozrysowania projektu.

Każdy zawijas i koralik muszą mieć swoje odpowiednie miejsce tak aby wszystko układało się jak należy. To bardzo pomaga i ułatwia samo tworzenie..
Kolejną rzeczą jest przygotowanie materiałów w odpowiednich kolorach. Sam ten proces potrafi byś skomplikowany ponieważ posiadam bardzo duże zasoby kamieni, kryształków i koralików w bardzo szerokiej gamie kolorystycznej. od samego patrzenia można dostać zawrotu głowy. Mimo wszystko kocham ten widok… Każda kobieta lubi błyskotki.

Kiedy mam już rozrysowany projekt i dobrane materiały przystępuje do realizacji.

Najpierw podklejam kamienie i następnie obszywam koralikami.

Koraliki jakie używam są produkcji japońskiej i wyróżniają się bardzo wysoką jakością mają większy otwór - są wygodniejsze do stosowania w plecionkach i haftach koralikowych niż zwykłe koraliki. TOHO oznacza "Wschodni Skarb" - idealna definicja dla luksusowych, pięknych koralików.
Każdy koralik ma ta sama wielkość, co nadaje pracy bardzo estetycznego wyglądu.
Gdy kamień jest opleciony koralikami otulam całość sutaszowymi tasiemkami.






Gdy elementy są już połączone dopełniam kompozycje kolejnymi warstwami połączonych sznurków lub pobocznymi mniejszymi już częściami.


Na sam koniec całość pracy ozdabiam wiszącymi kamieniami w postaci kropel lub łezek i całość zszywam z wcześniej wykonaną obrożą z taśmą cyrkonową. Tył pracy najczęściej wykańczam skorą naturalną co daję estetyczny wygląd a przy tym jest delikatny dla naszego ciała.

Mam nadzieję, że w jakiejś części przybliżyłam wam proces tworzenia takiej biżuterii.

Naszyjnik powstawał około 3 tygodni. Cieszy się nim pewna Pani mieszkająca w Rumunii.
Jeżeli spodobał wam się artykuł wyraźcie proszę swoją opinie w komentarzu.
Pozdrawiam Kasia Voitak

4 komentarze:

  1. Piękny naszyjnik! Pracochłonna technika, ale benedyktyńska cierpliwość przy tworzeniu to w moim odczuciu jakieś 20% sukcesu. Lwia część to projekt splotu i kompozycja kolorów, a Twoje są świetne. Przyznałabym bez wahania tytuł mistrza rzemiosła artystycznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. GRAŻYNA ŚLIWA6 września 2019 12:37

    Jedno słowo - PERFEKCJA ciśnie się na usta :).Począwszy od precyzyjnie nakreślonego projektu po efekt końcowy.Podziwiam bo sama szyję i wiem na czym to polega :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O wow O_o Podziwiam całość. Zarówno perfekcyjnie rozrysowany projekt, dobór materiałów i kolorów, jak i niesamowity efekt końcowy. Chapeau bas :)

    OdpowiedzUsuń